Szczęść Boże!
Piszę, bo sama nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Boję się o to, co będzie i o to, co mam teraz. Nie raz zastanawiam się nad tym, dlaczego muszę przeżywać trudne do zniesienia rozterki sercowe (mężczyźni, którzy mi się podobają, są niedostępni), dlaczego tak ciężko przychodzi mi znosić niegasnące uczucie samotności... Czytałam Księgę Hioba, Ewangelie i nie tylko, i wiem, że powinniśmy brać swój krzyż i iść za Nim, ale czasem już brakuje mi sił i wsparcia. Samotność, brak zainteresowania od osób, na których mi zależy, powoduje wielki ból w mojej duszy. Brak mi odwagi, by iść dalej i boję podzielić się tymi problemami z księdzem, by mógł mi pomóc. Nękają mnie myśli typu: „Nikt mnie kocha”. Proszę o pomoc Pana w takich chwilach... „Niech Cię żal mój wzruszy. Pociesz mnie. Przebaczeniem, daruj mi winy, zbrodnie. Uświęć mnie... No, ale cóż, brakuje mi sił.
Pozdrawiam!
Droga Czytelniczko!
Nie jest mi łatwo odpowiedzieć na Twój list. Widzę w nim tęsknotę za odwzajemnioną miłością, zrezygnowanie, zranienia. I że to wszystko składa się na smutną dla Ciebie samotność. Daleko mi więc do „złotych rad” typu: głowa do góry, wszystko będzie dobrze!
Ale – co ważne – masz świadomość, że nawet w tej trudnej sytuacji wiele zależy od Ciebie. To cenne, że nie obrażasz się na świat i nie mówisz: „Jest mi źle, bo wszystko wokół jest złe”. Co możesz zrobić, kiedy czujesz się samotna?
Na przykład podzielić się swoim czasem z tymi, którzy go pragną i potrzebują. Może wolontariat w jakimś klubie albo organizacji? To doskonały sposób na poznanie nowych osób, które myślą podobnie jak Ty.
Po drugie, jak najwięcej rozmawiaj z innymi ludźmi, nie izoluj się, nie odpychaj tych, którzy chcą się do Ciebie zbliżyć. Każda napotkana osoba ma wiele do zaoferowania – także Ty, pamiętaj o tym! Najgorsze, co możesz teraz zrobić, to zamknąć się w domu i z nikim nie spotykać, bo w ten sposób nie dajesz sobie szansy na zmianę trudnej sytuacji.
Możesz także sporządzić listę rzeczy, które sprawiają, że czujesz się samotna. Jeśli już dokładnie wiesz, dlaczego czujesz się źle, widzisz, od czego zacząć zmiany. Nie nastawiaj się jednak na szybki sukces, bo może Ci to zająć trochę czasu.
Pomyśl, czy masz w swoim otoczeniu osobę, której ufasz i której mogłabyś opowiedzieć o swoich uczuciach. Wspomniałaś o rozmowie z księdzem. To może być dobry trop. Warto zastanowić się nad duchowym kierownictwem. Ale spróbuj też odwiedzić psychologa szkolnego. Jest zobowiązany do tajemnicy i nie będzie nikomu opowiadał o tym, co mu wyznasz.
I jeszcze jedno – nie obwiniaj siebie za te uczucia. Także Pan Jezus niejednokrotnie doświadczał poczucia pustki i osamotnienia, choćby wtedy, gdy modlił się w Ogrodzie Oliwnym albo umierał na krzyżu. On Ciebie rozumie i na pewno Ci pomoże!
Pozdrawiam i obiecuję modlitwę w Twojej intencji
Magda