Kiedy miałam osiem lat, moja o rok młodsza siostra miała wypadek samochodowy. Spieszyła się do koleżanki, która stała po drugiej stronie ulicy i wbiegła na pasy, wprost pod nadjeżdżające auto. Do dziś mam przed oczami tę scenę, pamiętam szok, niedowierzanie i strach. Pamiętam także, że tego wieczoru razem z rodzicami padliśmy na kolana i odmawialiśmy różaniec w jej intencji. I tak stało się to tradycją naszej rodziny: odtąd każdej niedzieli klękaliśmy do wspólnej modlitwy różańcowej. A w październiku, mimo wielu obowiązków i pilnych spraw, szliśmy na wieczorny różaniec w kościele. Pięć dziesiątków przywracało sercu ciszę, dawało ukojenie i poczucie dobrze wykorzystanego czasu.
Wielu z Was może zapyta: co może być niezwykłego w odmawianiu „zdrowasiek” i przesuwaniu paciorków? To dobre dla starszych pań z kółka różańcowego. Tymczasem okazuje się, że to modlitwa niezwykła – prosta, lecz skuteczniejsza niż armaty. Kto nie wierzy, niech pozna historię bitwy pod Lepanto z 1571 r.
Wielu świętych modliło się na różańcu, np. ojciec Pio nie rozstawał się z nim. Odmawiał go wszędzie: w celi, na korytarzu, w zakrystii. Zapytany, ile różańców odmawia w ciągu doby, odpowiadał: „Czasem 40, a czasem 50”. A gdy rozmówca powątpiewał, czy to możliwe, odpowiadał z przekorą: „Jak ty to robisz, że ich nie odmawiasz?”.
No właśnie… Jak to możliwe, że i my czasem nie doceniamy tej modlitwy? A przecież w chorobie, smutku czy przed sprawdzianem to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić. Kontemplacja z różańcem w ręce to jak trzymanie z zaufaniem ręki Maryi, która prowadzi nas do Jezusa. To otwieranie się na szczególne Boże łaski, bo czy Pan Bóg odmówi nam czegokolwiek, jeśli naszym sprzymierzeńcem będzie sama Matka Boża? Na pewno nie! Nieustanna i wytrwała modlitwa różańcowa czyni cuda: wyprasza łaskę nawrócenia, wyzwolenia z nałogu, zdrowie, pokój i zgodę w rodzinach. Jest więc najlepszym lekarstwem na ciało, psychikę i duszę! Postanowienie na październik? Wychodząc z domu, zabierzmy ze sobą nie tylko telefon komórkowy, ale także różaniec, by móc w każdej chwili połączyć się z Maryją.
Jola Tęcza-Ćwierz
p.o. redaktora naczelnego