Najwznioślejsza, najtrudniejsza, najmilsza Bogu, „najmniej” ludzka w sposób naturalny (bo trzeba mieć duszę wprost anioła) – oto modlitwa uwielbienia. Modlitwa, w jakiej będziemy trwać przed Bogiem przez całą wieczność. Najmniej bezinteresowna – już nie dziękujemy Bogu za dary; już nie przepraszamy za grzechy; już nie prosimy o nic dla siebie – jedynie wielbimy Boga za to, że jest.
Można by powiedzieć, że uwielbienie jest najbliższe dziękczynieniu. Modlimy się pełni wdzięczności i radości w obliczu Boga. Wiemy, że daje nam dary, ale mamy także przeświadczenie, że jest On godzien naszych hołdów, naszej czci, naszego uwielbienia niezależnie od nich. Taka modlitwa naprawdę wymaga ducha oderwanego od ziemi, od ziemskich spraw. Modlimy się wówczas całym sobą, włączają się nasze zmysły, chcemy jednocześnie śpiewać, tańczyć, klaskać… Nie trzeba się bać takich pragnień, choć nie zawsze są one zrozumiałe – w Polsce modlimy się raczej w sposób „tradycyjny”, nie angażując zbytnio emocji. Wynika to z wielu powodów: naszego narodowego temperamentu, wpływu cywilizacji łacińskiej, opartej na prawie i rozumie, nawet z naszego położenia geograficznego (nie należymy do krajów gorącego Południa).
Znany duchowny, Amedeo Cencini, wyraził taką myśl, że nie tylko Maryja została pozdrowiona słowami „pełna łaski” (gratia plena), ale życie każdego z nas jest właśnie gratia plena, „pełne łaski”. Życie Maryi było wypełnione łaską najbardziej z wszystkich ludzi na świecie, ale także my, nasze zwyczajne życie, jest pełne Bożej łaski. Ile razy wnikamy w obecność Boga w naszym życiu, tyle razy budzi się w nas chęć uwielbienia Boga za to, że nam nieustannie błogosławi.
Jak modlić się uwielbieniem? Trzeba znaleźć właściwą sobie formę. Mogą to być psalmy, hymny (np. Pieśń Maryi, Pieśń Zachariasza, hymn Anny z 1 Sm 2,1–10). Można napisać własną modlitwę uwielbienia. Godne polecenia jest znaleźć wspólnotę, która modli się uwielbieniem – jest ich coraz więcej. Bardzo często wielbią Boga przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Ale uwaga – to ważne, by znaleźć wspólnotę prowadzoną przez pobożnego i kompetentnego przewodnika duchowego, aby uniknąć zejścia na manowce wiary, np. tendencji sekciarskich, krytykanckich, wykluczających itp.
Więcej w drukowanym wydaniu „Drogi”. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.