Sakramenty to szczególna pomoc Boga. Boga, który kocha człowieka i pragnie, by każdy w radosny i błogosławiony sposób żył tu i teraz, a nie dopiero kiedyś po śmierci doczesnej w Niebie. Owocne korzystanie z pomocy tego sakramentu pomocy zależy od tego, czy dojrzale rozumiemy to, czego Bóg w nim dokonuje. Oraz od tego, w jaki sposób powinniśmy odpowiedzieć na otrzymane od Niego dary.
Zwykle mówimy, że sakrament chrztu gładzi grzech pierworodny. Takie stwierdzenie może wprowadzać w błąd, sugerując, że kolejne pokolenia ludzi są odpowiedzialne za grzechy poprzedników. Bóg nikomu z nas nie przypisuje grzechów, które popełnił ktoś inny. Grzech ani wina się nie dziedziczą. Grzech pierworodny to grzech Adama i Ewy. Obciąża sumienia wyłącznie tych pierwszych ludzi. My ponosimy natomiast skutki ich pierwszego grzechu. Ponosimy też skutki grzechów ludzi z kolejnych pokoleń. Gdy ktoś, kto ma bezpośredni wpływ na nasze życie, nie słucha Boga i czyni zło, to zadaje nam niezawinione przez nas cierpienie. Bywa ono czasem bolesne. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ktoś z naszych rodziców przestaje kochać, albo gdy popada w jakieś uzależnienie. Podobnie zaczynamy cierpieć wtedy, gdy ktoś z naszych rówieśników, których traktowaliśmy jak przyjaciół, zaczyna nas krzywdzić.

- geralt
Skutki
Bóg nie tylko nas kocha, ale też we wszystkim rozumie. On wie, że to, co czynią ludzie wokół nas, wpływa na naszą sytuację życiową. Gdy inni czynią coś złego, to komplikują nasze życie. To jest niesprawiedliwe. Nie jest to jednak wina Boga, gdyż ranią nas jedynie ci ludzie, którzy Boga nie słuchają. Z kolei ci, którzy postępują zgodnie z Dekalogiem, odnoszą się do nas z miłością, cierpliwością, delikatnością. Tacy ludzie – bez naszej zasługi – sprawiają, że łatwiej jest nam żyć.
Dzieci rodziców i Boga
Co w takim razie dokonuje się w sakramencie chrztu? Chrzest ma podwójne znaczenie. Po pierwsze, w czasie chrztu Bóg przypomina naszym rodzicom o tym, że jesteśmy nie tylko ich dziećmi, lecz także – i przede wszystkim – dziećmi samego Boga. Stwórca przypomina rodzicom i rodzicom chrzestnym, że jesteśmy Jego ukochanymi synami i córkami. Oraz że On osobiście troszczy się o każdego z nas jak najlepsza mama i najlepszy tata jednocześnie. Jezus szczególnie czule okazywał miłość właśnie dzieciom. Brał je w ramiona i błogosławił, a dorosłym przypominał o wielkiej odpowiedzialności za okazywanie miłości i religijne wychowanie potomstwa. Niezwykle ostro przestrzegał tych, którzy krzywdzą i gorszą nieletnich. Chrzest mobilizuje rodziców do ofiarnej i czułej troski. Taka troska z ich strony pomaga nam w dzieciństwie radzić sobie z konsekwencjami grzechu pierworodnego, czyli z faktem, że łatwiej przychodzi nam czynić zło, którego nie chcemy niż dobro, którego pragniemy.
Miłość chroni
Drugi wymiar chrztu to bezpośrednia pomoc Boga dla dziecka, które otrzymuje ten sakrament. Ten drugi wymiar można nazwać szczepionką Bożej miłości. Bóg bierze z miłością ochrzczone dziecko i przytula je do swego serca. Odtąd nigdy nas nie opuści. Będzie nas karmił bliskością, miłością, mądrością, czułością, a także swoim przebaczeniem przez całe nasze życie doczesne. Szczepionka medyczna działa także wtedy, gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tym bardziej niezawodnie działa szczepionka Bożej miłości. Badania potwierdzają, że niemowlęta, którym rodzice okazują szczególnie czułą miłość, rozwijają się lepiej fizycznie i są bardziej odporne na choroby, mimo że przecież nie są jeszcze świadome tego, jak bardzo są kochane. Miłość nas chroni i umacnia od poczęcia, niezależnie od tego, na ile w danej fazie życia jesteśmy tego świadomi.
ks. Marek Dziewiecki
Więcej w drukowanym wydaniu „Drogi”. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.