Kiedy już na serio – z wiarą – myślimy o poszczeniu, pojawiają się liczne pytania. Czy żeby pościć, muszę pójść na jakieś odludzie, odmówić sobie jedzenia i wody? A może post to taka religijna odmiana diety? Czym właściwie był post dla Pana Jezusa?
Św. Bonawentura wymienia cztery główne warunki życia duchowego: samotność, post, modlitwa i umartwienie ciała. Czy wszystkie są rzeczywiście konieczne? Biskup i doktor Kościoła wyjaśnia: „Modlitwa obok obżarstwa i przesycenia ciała, albo gnuśnej miękkości i próżnowania, na mało się przyda. I dlatego potrzebny jest post i różne umartwienia zewnętrzne, umiarkowane wszakże jak jedno tak drugie, gdyż nieumiarkowane wielkie szkody przynoszą”. Wymienione przez niego warunki zostały spełnione przez Chrystusa, napełnionego Duchem Świętym, przebywającego przez 40 dni i nocy na pustyni. Potwierdził tym samym wartość praktyk postnych i pouczył nas własnym przykładem, jak pościć. Naśladujemy naszego Zbawiciela, aby przybliżyć się do Boga. Im bardziej przypominamy Chrystusa, tym bardziej jesteśmy sobą, bo zbliżamy się do zamysłu naszego Stwórcy.
Dieta dla duszy
Praktyki postne nie stoją w sprzeczności z dbałością o swoje zdrowie, a często mają na nie pozytywny wpływ. Trzeba jednak pamiętać, że celem postu nie jest zdrowie fizyczne, ale duchowe. Korzyści dla ciała będą zawsze efektem ubocznym. Temu i innym umartwieniom ciała – takim jak ciężkie warunki przebywania na pustyni – przyświeca zapomniana dziś idea, żebym to ja panował nad swoim ciałem, a nie odwrotnie. Nie chodzi też o zadawanie sobie cierpienia, ale o umiejętność odmawiania sobie przyjemności, odrywania się od doczesnych potrzeb i koncentracji na sprawach wiecznych, na Panu Bogu.
Znaleźć pustynię
Jak stwierdził św. Bernard z Clairvaux, „potrzebna jest samotność: wśród tłumu i gwaru, nie sposób porządnie się modlić”. Radził więc znaleźć odosobnione miejsce, „lecz duchem nie ciałem: pragnieniem, upodobaniem, sercem”. Można zatem znaleźć się na pustyni jak Pan Jezus, pozostając jednocześnie wśród ludzi. Przypominając, że Chrystus spędził ten czas wśród dzikich zwierząt (Mk 1, 13), św. Bonawentura zauważa, że tym bardziej musimy tolerować zachowanie naszych bliźnich: „Ucz się pokornie przestawać z drugimi i cierpliwie znosić tych nawet, których niekiedy postępowanie wydawać ci się będzie obrane z rozumu”.
Nic na pokaz
Pan Jezus zestawia dwa sposoby wypełniania postu: jeden manifestuje się przede wszystkim zewnętrznie, a drugi wewnętrznie. „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. (...) Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu” (Mt 6, 16–18). Nasza pobożność nie powinna być jak faryzejska, w której chodzi o pokazanie się ludziom. Ma być wewnętrzną postawą, jaką przyjmujemy wobec Boga, nie ludzi. Podobnie rzecz wygląda z jałmużną, która nie może być wielkim show i zarabiać na nasz osobisty sukces, bo wtedy właśnie przestaje być jałmużną! Chrystus polecił wręcz odwrotnie, aby był to nasz naturalny odruch pomocy bliźniemu: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6, 3–4). Podobny przepis dotyczy nawet modlitwy – pomimo wszelkich korzyści z modlitwy wspólnotowej, modlitwa indywidualna pozostaje szczególnie ważna. „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6).
Czas radości, czas postu
Na pytanie, czemu Jego uczniowie nie są tak gorliwi w poszczeniu, jak uczniowie św. Jana i faryzeuszy, Pan Jezus odparł, że to nie jest dla nich czas umartwienia, ale radości. Użył porównania do wesela, na którym obecność pana młodego rozwesela biesiadników, ale gdy on ich opuści, muszą popaść w żałobny nastrój (Mt 9, 14–15). Prześciganie się uczniów Chrystusa w dodatkowych, nadobowiązkowych umartwieniach w obecności samego Boga, który zstąpił z nieba i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia, byłoby niewłaściwym zachowaniem. Ten fragment Ewangelii nie neguje więc wartości postu, ale wręcz odwrotnie: zwraca naszą uwagę na prawdę, że post – niezależnie od kalendarza liturgicznego – jest potrzebny zawsze, kiedy odczuwamy brak obecności Pana Boga. Ma to być czas na pracę nad sobą, aby do Niego powrócić, na nowo odczuć Jego obecność w naszym życiu i otworzyć się na Jego działanie.
Michał Nieniewski