Wielki Post to kolejki do konfesjonałów. Czasem jednak zwlekamy do ostatniej chwili, bo albo nie pamiętamy grzechów, albo znowu mamy to samo, albo nie żałujemy… Co zrobić, gdy spowiedź – tak po ludzku – jest dla nas trudna?
Sakrament spowiedzi to wdzięczny temat, jeśli chodzi o tworzenie finezyjnych porównań. Na przykład: spowiedź jest jak proszek do prania z inteligentnymi granulkami, które zabezpieczają ubranie (naszą duszę) przed kolejnymi zabrudzeniami (grzechami). Spowiedź jest jak sformatowanie komputera – nie bardzo wierzysz, że twój stary komp przyspieszy, ale zdenerwowany, że ciągle się zacina, włączasz program i działasz. Po zakończonej akcji laptop śmiga. Jak nowy! Spowiedź możemy też porównać do podlewania kwiatów. Bez wody – więdną, tak samo jak nasze serce bez łaski uświęcającej.
Jednak porównania nigdy nie są wiernym odbiciem rzeczywistości. Tak jest i w tym przypadku. Bo nawet jeśli napiszemy, że spowiedź to ocean Bożego miłosierdzia, w którym toną nasze grzechy, to trochę przekłamiemy. Przecież miłosierdzie Boże jest nieskończone, a my ograniczamy je do małego oceanu!
Zaczęłam żartobliwie, bo mam w tym cel – oswoić siebie i was z sakramentem pokuty.
Złap właściwą perspektywę
Albo z sakramentem największej miłości, jak również bywa nazywana spowiedź. Właśnie nieskończona Boża miłość do nas i fakt, że Pan Bóg przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy, jest dobrym punktem wyjścia do rozmowy o spowiedzi. Właściwą perspektywę pomaga złapać o. Piotr Jordan Śliwiński, kapucyn i dyrektor Szkoły dla Spowiedników. – Spowiedź nie jest przyjemna, bo nie polega na piciu w barze oranżady z przyjaciółmi. Kiedy odkrywamy nasze najczarniejsze tajemnice i mówimy o grzechach, których się wstydzimy, czujemy dyskomfort i jest to dla nas trudne. Ale to normalne – uspokaja o. Piotr i zachęca, żeby nie zatrzymywać się nad nieprzyjemnymi emocjami, ale pójść krok dalej. – Pamiętajmy, że wstyd czy strach nie są w spowiedzi najważniejsze. Kluczowe jest, by pamiętać, do kogo idę – do Boga, który mnie kocha i chce mojego dobra. Zaprasza mnie i akceptuje. Pragnie, żebym stał się lepszy, dlatego posłał na ziemię swojego Syna, żeby mnie zbawił i do Niego przyciągnął – dodaje kapucyn.
Choć w konfesjonale spotykamy samego Pana Boga, to w wyznaniu grzechów uczestniczy też kapłan, pośrednik i łącznik. Spowiedź może więc być dla mnie trudniejsza, bo opowiadamy o własnych grzechach człowiekowi z krwi i kości (który w dodatku być może nas zna). Warto wtedy pamiętać, że ksiądz nie jest sędzią, ale sprzymierzeńcem. – Sakrament pokuty to sojusz Pana Boga, Kościoła, spowiednika i penitenta. To wielki sojusz przeciwko złu i grzechowi i kapłan zawsze jest po mojej stronie – przekonuje o. Piotr Śliwiński. Potraktujmy go więc jak przyjaciela, z którym możemy porozmawiać o trudnych sytuacjach przy spowiedzi.
Magda Guziak-Nowak
Więcej w drukowanym wydaniu Drogi 3/2015. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.