Wśród leśnych ostępów można tu spotkać zaczajonego rysia, potężnego żubra i groźnego wilka. Gęste bory kryją miejsca, które człowiek rzadko ogląda. Na szczęście możemy tam zajrzeć – dzięki fotografiom pana Waldemara Bzury.
Ocalić od zapomnienia
Kraina Tysiąca Jezior, sosnowe lasy Puszczy Piskiej, żaglówki na Mikołajkach i szlak kajakowy na Krutyni. W pejzaż stworzony przez naturę wpisały się także dzieła człowieka: małe kapliczki, sanktuarium w Świętej Lipce, malownicze wsie, zabytkowe cmentarze. Dobra fotografia potrafi oddać ducha tej krainy, zwłaszcza jeśli jej autorem jest artysta, a do takich należy niewątpliwie Waldemar Bzura. Z zawodu jest leśnikiem, pracuje w Mazurskim Parku Krajobrazowym. Od lat utrwala na zdjęciach urzekające piękno przyrody mazurskiej krainy. Poprzez swoje zdjęcia stara się pokazać urodę krajobrazu, flory i fauny. Ma nadzieję, że jego fotografie wpłyną na pogłębienie wrażliwości na piękno natury oraz przyczynią się do zachowania jej w nienaruszonym stanie. Tym bardziej, że Mazury to wciąż najmniej zniszczony przez cywilizację region Polski. Ciekawa jestem, co sprawiło, że poświęcił tej części naszego kraju całą swoją zawodową uwagę? – Urodziłem się w Mrągowie, na Mazurach – opowiada pan Waldemar. – Zacząłem „bawić się” aparatem, pracując w Mazurskim Parku Krajobrazowym. Pomyślałem, że warto byłoby uwiecznić te miejsca, które już zanikają, chciałem pokazać je innym. To rzeczywiście teren, gdzie wciąż można dostrzec krążącego po niebie orła, siwą czaplę brodzącą wśród sitowia czy pasące się żubry i jelenie. Pamiętam z dzieciństwa rolników, którzy uprawiali pola leżące nad brzegami Krutyni... Dziś nikt już ziemi nie uprawia. Bardzo chciałem swoimi zdjęciami ocalić od zapomnienia te krajobrazy i miejsca – stwierdza.
Fotograficzne łowy
Próżno by szukać drugiego takiego fotografika. Pan Waldemar z ogromnym zapałem i wytrwałością, a także z prawdziwym artyzmem utrwala wyjątkowość mazurskiej flory i fauny. Jest znawcą zachowań ptaków i zwierząt, dzięki czemu mógł je podpatrzeć w sytuacjach, jakich nigdy nie ujrzy zwykły turysta. Zwłaszcza, że gdy ten jeszcze smacznie śpi, pan Waldemar już wyrusza na fotograficzne łowy. Wstaje, gdy jest jeszcze ciemno, a przejmujący chłód i wilgoć dają się we znaki. Dobre światło pojawia się niespodziewanie, wynagradzając trudy wędrówki i niedospania. Pierwsze promienie słońca zawsze mają w sobie coś niesamowitego, jakąś potężną dawkę energii. Wyłaniają się powoli i swym ciepłym blaskiem stopniowo oświetlają czubki drzew, łąki i jeziora. Delikatnie odbijają się w wodzie, tworząc grę świateł, i z każdą chwilą świecą coraz mocniej, dając długie cienie. Pan Waldemar godzinami podgląda życie zwierząt w ich naturalnym środowisku. O czym trzeba pamiętać, fotografując przyrodę? – To dosyć trudny temat, ponieważ przyroda żyje – mówi fotograf. – Zwierzęta czy ptaki są bardzo płochliwe i trudno im zrobić zdjęcie. Trzeba się zaczaić w czatowni lub namiocie. Warto również mieć świadomość upływającego czasu. Kiedyś wybrałem się, aby robić zdjęcia storczyka, przyjeżdżam, patrzę, a on już przekwitł. I znowu trzeba czekać rok. Dlatego z pewnością pomaga znajomość konkretnych gatunków roślin i zwierząt. Ważne są również odpowiednie obiektywy do aparatu, które pozwalają na wykonywanie zbliżeń. Aby hobbystycznie i amatorsko wykonywać zdjęcia przyrodnicze, pejzażowe, wystarczy zwykły aparat, a nawet telefon komórkowy. Zdjęcia przeznaczone do publikacji np. w albumach przyrodniczych wymagają już profesjonalnego sprzętu – opowiada pan Waldemar.
Jola Tęcza-Ćwierz
Więcej w drukowanym wydaniu „Drogi”. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.