„Jutro sprawdzian. Trzeci raz czytam rozdział z podręcznika. Czwarty już chyba nie zdążę, muszę się zdrzemnąć… Szkoda, że za miesiąc nic już nie będę pamiętać o rozmnażaniu bezkręgowców”. A gdyby nauka nie była tak trudna, a wiedza zostawała w głowie na zawsze?
Twórca kanału „Polimaty” na YouTube Radek Kotarski przyjrzał się metodom uczenia się opisywanym przez naukowców. Szukał „wytrychów”, które ułatwiłyby przekazanie do mózgu wiedzy w taki sposób, by została trwale zapamiętana. W tym celu przeprowadził na sobie eksperyment. Poprosił żonę o wylosowanie mu języka obcego, który opanuje w ciągu pół roku z wykorzystaniem poznanych metod. Los padł na język szwedzki. Swoje doświadczenia Kotarski opisał w książce Włam się do mózgu, nadając stosowanym przez siebie metodom uczenia się własne nazwy.
Nowy kryptonim
Część z zaprezentowanych w książce metod nie odbiega od tych tradycyjnych, stosowanych w szkołach. Raczej uzupełniają je o element zwiększający skuteczność. Przykładem może być metoda papugi, która, owszem, pochodzi od powtarzaniu partii materiału. Jednak żeby była efektywniejsza, za każdym razem trzeba robić to inaczej, przetwarzając informacje. Na przykład, powtarzając kilkukrotnie angielski zwrot „in reference to”, tworzyć różne zdania zawierające to wyrażenie.
Metoda fiszek
Fiszki to małe kartoniki. Z jednej strony zapisane jest słowo po polsku, z drugiej odpowiednik w języku obcym. W czasie nauki wyciąga się pierwszą fiszkę, czyta słowo i próbuje podać jego tłumaczenie. Jeśli odpowiedź była prawidłowa, karteczka wędruje na drugi stosik, który będzie przejrzany w czasie sesji powtórkowej. Każdą fiszkę trzeba powtórzyć pięć razy, by mieć pewność utrwalenia słówka. Kluczowe w tej metodzie jest robienie przerw między sesjami powtórkowymi – wygodnie jest uczyć się codziennie po kilkanaście minut. Na szczęście fiszki są lekkie i poręczne, więc zawsze można je mieć przy sobie.
Sprawdzian jak u inżynierów
Fiszki pozwalają na odpytywanie samego siebie ze słówek. Jest to przykład zastosowania „metody testu zderzeniowego”, kojarzącej się słusznie ze sprawdzaniem wytrzymałości samochodów przed wprowadzeniem na rynek. W odniesieniu do uczenia się chodzi o to, żeby jak najszybciej zweryfikować, czy faktycznie materiał został zapamiętany. Jest to forma sprawdzianu, ale bez stresu, że będzie go oceniał nauczyciel. Kluczowe jest tutaj wydobywanie informacji z pamięci, co wzmacnia tzw. ślad pamięciowy. Udzielenie sobie złej odpowiedzi może dodatkowo zmobilizować do uzupełnienia braków w wiedzy.
Metoda terminatora
Aby wypróbować „metodę terminatora”, Radek Kotarski robił sałatkę warzywną. Brał do ręki każdy składnik i nazywał go po polsku i po szwedzku. Następnie w obu językach opowiadał, jakie czynności wykonuje, na przykład „Należy rozpocząć od pokrojenia ogórka”. Podobnie było w średniowieczu, gdzie uczniowie mistrzów rzemiosła, zwani właśnie terminatorami, słuchali teorii i patrzyli, jak ich nauczyciele od razu stosują wiedzę w praktyce. Istotą tej metody jest zaangażowanie ciała i ruch. Nie zawsze konieczne jest realne wykonywanie tego, czego się uczy. Wystarczą imitujące to gesty – one już pomogą wzmocnić zapamiętywanie.
Przekaż wiedzę – choćby sobie
A gdyby tak odwrócić role i przez chwilę poczuć się jak nauczyciel? Wiele badań dowodzi, że najskuteczniej uczymy się wtedy, kiedy przekazujemy komuś wiedzę. Przygotowując się do kolejnego sprawdzianu z gramatyki, wczuj się w rolę nauczyciela i wytłumacz samemu sobie, czym się różni czas przeszły dokonany od niedokonanego. Prawda, że musisz się wysilić bardziej, żeby samemu zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi? Nagrodą za wysiłek będzie lepsze zapamiętanie materiału. Sposób ten został nazwany metodą nauczyciela.
Zakończenie
Eksperyment Radka Kotarskiego zakończył się sukcesem. Zdał egzamin Swedex ze znajomości języka szwedzkiego na poziomie średniozaawansowanym, osiągając wynik 87,5 proc. Czy i w naszym przypadku te metody uczenia się będą skuteczne? Warto pamiętać, że najlepsze techniki wspomagające naukę nie przyniosą rezultatów, jeśli zabraknie naszego zaangażowania i dyscypliny.
Karolina Pluta
Więcej w drukowanym wydaniu „Drogi”. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.