Szatan zrobi wszystko, by kusić nas do zła, gdyż jak każda nieszczęśliwa osoba, nie może znieść tego, że ktoś idzie drogą błogosławieństwa i radości. Szatan jest zazdrosny o ludzi, którzy kochają i cieszą się życiem. Jest też diabelsko przebiegły.
Najłatwiej pokona nas przeciwnik, którego lekceważymy. Szatan o tym wie, gdyż został przez Boga stworzony jako duch dobry i inteligentny. Utracił swoją dobroć wtedy, gdy zbuntował się przeciw Bogu i zaczął nienawidzić zamiast kochać. Stał się upadłym aniołem, ale pozostał inteligentny. Odtąd używa swojej zdolności myślenia, by na kusić. Chce, byśmy mylili dobro ze złem, bo wie, że gdy czynimy zło, to wtedy przestajemy być szczęśliwi. Wie też, że każdy człowiek, który uwierzy, że szatan nie istnieje, przestaje być czujny, lekceważy własne słabości i zagrożenia zewnętrzne, nie stawia sobie wymagań. Taki człowiek staje się naiwny i zaczyna wmawiać sobie, że każdy sposób postępowania jest dobry i że szczęśliwi mogą być także ci, którzy nie respektują Dekalogu i nie kochają.
Święty to ktoś, wobec kogo szatan jest zupełnie bezradny.
Chce, byśmy przeceniali siebie
Drugi pomysł szatana polega na wmawianiu nam, że jesteśmy nieomylni. Że bez pomocy Boga poradzimy sobie w życiu, bo niby sami najlepiej wiemy, co przynosi nam radość. Tej pokusie szatana ulegli już pierwsi ludzie. Adam i Ewa posłuchali syczącego głosu węża zła i uwierzyli, że bez pomocy Boga odróżnią dobro od zła, czyli szczęście od nieszczęścia. Wmówili sobie, że sami będą jak bogowie. Okazało się, że bez pomocy Boga potrafią jedynie mylić dobro ze złem i oddalać się od szczęścia. Przestali kochać siebie nawzajem. Adam stchórzył i zrzucił całą winę na Ewę. A ona – opuszczona przez Adama – zrzuciła całą winę na węża, by bronić się przed rozczarowaniem samą sobą i przed rozpaczą. Najszybciej oddalają się od szczęścia ci, którzy przeceniają siebie i wmawiają sobie, że nie mają słabości.

Chce, byśmy chowali się przed Bogiem
W swym diabelskim sprycie szatan stara się nam wmówić, że Bóg przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi i że jest zazdrosny o naszą radość. Sam natomiast stara się uchodzić za przyjaciela, który pokazuje drogę do szczęścia. To dlatego usiłuje nam wmówić, że możemy robić, co chcemy, że nakazy i zakazy moralne są zbędne, że niepotrzebnie ograniczają naszą wolność i przeszkadzają nam w byciu szczęśliwymi. Szatan czyni wszystko, byśmy zagłuszali sumienie i zdrowy rozsądek. Ci, którzy mu ulegają, nie wyciągają wniosków z błędów własnych ani innych ludzi. Widzą nastolatków, którzy są nieszczęśliwi, a nawet wpadają w depresję czy stany samobójcze, bo zaczęli sięgać po alkohol czy narkotyk, albo pomylili miłość ze współżyciem seksualnym, a mimo to naśladują tych właśnie rówieśników. Nie chcą wiązać się z tymi, którzy są mądrzy i szczęśliwi.
Chce, byśmy się go bali
Równie sprytną strategią szatana jest zastraszanie ludzi. Szatan chce, byśmy przerazili się jego mocą i uwierzyli w to, że nie jesteśmy w stanie się przed nim obronić. Zastraszeni ludzie na szatana zrzucają winę, gdy krzywdzą samych siebie czy innych ludzi. Mówią, że to szatan ich podkusił. W konsekwencji wmawiają sobie, że praca nad własnym charakterem czy spowiedź nie ma sensu, bo i tak znowu ulegną złu.
Najlepszym lekarstwem na zamysły szatana jest świętość. Stajemy się świętymi wtedy, gdy od Boga uczymy się miłości, a do domu i do serca wpuszczamy tych, którzy kochają. Święty to ktoś, wobec kogo szatan jest zupełnie bezradny.
ks. Marek Dziewiecki