W pewnym kraju Ministerstwo Edukacji postanowiło zająć się problemem wypadków drogowych, w których giną młodzi ludzie. Ustalono, że najczęstszą przyczyną tragedii jest przebieganie przez jezdnię w niedozwolonych miejscach i nieprzestrzeganie zasad ruchu drogowego. Po długich dyskusjach ustalono rozwiązanie – kupimy nastolatkom kaski, będzie bezpieczniej!
Sytuacja opowiedziana w tej historyjce jest absurdalna? To może zacznijmy inaczej. Polska. Instytucje mające chronić dzieci i młodzież postanowiły poradzić sobie z chorobami wenerycznymi, tzw. „niechcianymi ciążami” i innymi problemami wynikającymi z przedwczesnego podejmowania współżycia seksualnego. Jakie są pomysły na zaradzenie sytuacji? Lekcje wychowania seksualnego, na których będą uczyć np. korzystania ze środków antykoncepcyjnych.
Bezpieczeństwo?
Szkoda, że nikomu nie przychodzi o głowy, że najlepszym i najbezpieczniejszym pomysłem na uniknięcie wypadku, jest jednak poczekanie i przejście na zielonym świetle.Podobnie, najlepszą ochroną przed HIV jest poczekanie ze współżyciem do ślubu i wierność żonie/mężowi do końca życia.
Według najnowszych standardów edukacji seksualnej, proponowanych przez Światową Organizację Zdrowia, wiedzę o metodach antykoncepcyjnych powinno się przekazywać dzieciom w grupie wiekowej 6–9 lat. Zresztą, seksedukatorzy wzbudzają podziw swoją konsekwencją, sugerując mówienie nastolatkom w przedziale 12–15 lat o sposobach odtwarzania błony dziewiczej. I po co to wszystko? Każdego roku śmierć tysięcy młodych ludzi, umierających na AIDS i inne choroby, potwierdza nieskuteczność ich metod. Jak pokazują badania, zawodność prezerwatyw w grupie kobiet poniżej 20. roku życia, ubogich i żyjących w konkubinatach, wynosi aż 71,7 proc. Oznacza to, że na 1000 kobiet aż 717 zajdzie w ciążę podczas pierwszego roku współżycia! Warto też wspomnieć o niektórych negatywnych skutkach stosowania środków antykoncepcyjnych. Są to niepłodność, zwiększenie ryzyka zachorowania na raka, choroby sercowe, naczyniowe i wiele innych.
Ewa Rejman
Więcej w drukowanym wydaniu „Drogi”. Zachęcamy do prenumeraty. O „Drogę” pytajcie także w swoich parafiach.