„Ciągle się czerwienię. Z byle powodu. Na całej twarzy i szyi robię się purpurowa jak burak. Źle się z tym czuję, bo nie dość, że jestem nieśmiała, to gdy zamieniam się w tego buraka, wszyscy zwracają na mnie dodatkową uwagę. Ech…”.
Skąd się to bierze?
Przyczyny pojawiania się na naszej twarzy rumieńca są różne. Może go spowodować niska temperatura, wypicie alkoholu, słońce, pikantne przyprawy, nadmierna suchość lub wilgotność powietrza, kosmetyki, sauna, wysiłek fizyczny, leki rozszerzające naczynia albo obniżające poziom cholesterolu. Skóra wtedy pali, piecze, swędzi. Zaczerwienienie może się pojawić także pod wpływem stresu – kiedy mamy sprawdzian, wystąpienie na forum klasy albo spotkanie z ważną, cenioną przez nas osobą. To dobry przykład na pokazanie, że nasze ciało i psychika to jedno – to, co dzieje się w środku, doskonale widać na zewnątrz. Może nie byłoby z tym żadnego kłopotu, gdyby nie to, że rumienimy się zazwyczaj wtedy, kiedy tego nie chcemy.
Po prostu dojrzewam
Skłonność do czerwienienia się w sytuacjach stresowych pojawia się zwykle w okresie dojrzewania i zwykle mija po jego zakończeniu. Kiedy tak się nie dzieje, dobrze jest porozmawiać o swym problemie z psychologiem, gdyż trudno rozwiązać go samemu. Czerwienie się nas zawstydza, więc się go obawiamy (to tzw. erytrofobia). Gdy się go obawiamy i stale o tym myślimy, zwiększamy prawdopodobieństwo, że lada moment staniemy się pąsowi jak róża. To samonapędzająca się machina.
Przyczyny pojawiania się rumieńców na tle psychicznym są przeróżne. Mogą być one oznaką bardzo dużej nieśmiałości czy niskiej samooceny. Czerwienienie się bywa objawem fobii społecznej, czyli lęku związanego z tym, że czujemy się oceniani. Idzie w parze z nadmierną potliwością, uczuciem duszności, drżeniem rąk, kołataniem serca.
Czy wiesz, że…
Niektórzy uważają, że czerwienie się na twarzy to spadek po naszych dawnych przodkach, którzy musieli walczyć w puszczy z innymi plemionami i polować na dzikie zwierzęta. Gdy w sytuacji zagrożenia oblewali się rumieńcem, miał to być sygnał dla przeciwnika, takie „czerwone światło” – uważaj, jestem groźny, nie zadzieraj ze mną.
A może początek trądziku?
Bywa i tak, że rumieniec na twarzy utrzymuje się przez dłuższy czas, zmienia się jedynie jego intensywność. To sygnał, którego nie powinniśmy bagatelizować, gdyż tego typu „ozdoby” mogą być „wstępem” do trądziku różowatego. Co to takiego? To przewlekła, zapalna choroba skóry twarzy, której towarzyszą poszerzone naczynia krwionośne. Nieleczony trądzik przybiera postać bolesnych grudek i krost.
Pielęgnacja skóry z trądzikiem różowatym nie jest łatwa. Należy unikać promieni słonecznych, nie wspominając o solarium. Trzeba starannie wybierać kosmetyki – najlepiej naturalne, bez substancji zapachowych i barwników. Do zmywania twarzy dobre są płyny micelarne albo woda termalna. Jednak nawet najlepsza pielęgnacja nie zwalnia z konieczności wybrania się w tej sytuacji do dermatologa.
Magdalena Guziak-Nowak